Czy to są schody, Czy to wielki przeszkód tor Do nieba sezonowych gwiazd? Bierzesz gitarę I opuszczasz jedną z nor Gdzieś w jednym z bezimiennych miast
Tak się zaczyna bieg W scenerii ciągle podłej Dokoła sztuczny śnieg Brodłej, swojski Brodłej
Pniesz się do góry Nagle słyszysz dziwny szmer Ktoś tu za tobą ciągle lazł Z pozycji słusznych Robi z ciebie wała kier Przegraną kartę w walce klas
I to jest właśnie to W scenerii ciągle podłej Nieustający szoł Brodłej, swojski Brodłej
Rozbłysły światła Osiągnąłeś to, co chcesz Panienkom lecą łzy jak groch Jesteś na szczycie I nareszcie dobrze wiesz Jak może być wysoko DNO
I tak do końca grasz W scenerii ciągle podłej Co chciałeś - to i masz Brodłej, swojski Brodłej